Są takie zbieżności czasu i miejsca, na przecięciu których w ludzkich umysłach rodzą się niepokojące myśli. Gdybyśmy trafili do samotnej chatki w Górach Bystrzyckich w słoneczne popołudnie, albo zastali w niej biwakujących chłopców z ojcem uczącym ich survivalu, zapewne sami zapragnęlibyśmy spędzić tam kiedyś noc. W naszym przypadku było jednak inaczej.