Kręcę się w wyleniałym dresie po kuchni co chwila spoglądając na czajnik, który z impetem jak to ma w zwyczaju, oznajmi, że zagotował już wodę na herbatę. Kręcę się i myślę, jak ogarnąć ten wpis o Górach Bystrzyckich, które schodziliśmy równo tydzień wcześniej. Górach, które w opinii wielu są przeraźliwie nudne. Czy pisać o wieży na Czerńcu, która jest i zamku poniżej, który był? Powielać treść przewodników, czy jednak lepiej uchwycić impresje tamtego miejsca i czasu?