Mam 32 lata i nasz polski Internet jest bez mała moim rówieśnikiem. Pamiętam upalne lato, kiedy to jak co roku w wakacje zjeżdżała się rodzina z Gdańska. Musiałem mieć wtedy co najwyżej kilka klas podstawówki za sobą, gdy Mateusz, starszy ode mnie kuzyn z bądź co bądź dużego miasta, stwierdził przy jakimś grillu, że nie minie dużo czasu jak wszyscy w tej mojej podsandomierskiej wiosce będą podłączeni do sieci, a encyklopedia którą moja mama kompletuje poprzez klub Świata Książki, właściwie do niczego nie będzie nam już potrzebna. Nie bardzo ktoś dawał temu wszystkiemu wiarę. Były to bowiem czasy kiedy sąsiadka zostawiała drobne przy naszym stacjonarnym telefonie, po tym, jak już nagadała się ze swoją córką w Warszawie. Sama telefonu nie miała.