Poranek w Karkonoszach, Caspar David Friedrich

To było kilka lat temu, któregoś ciepłego wieczoru, kiedy wytargałem pod samą Krzyżną Górę swój namiot i rower. Nigdy wcześniej nie spałem sam w lesie i chciałem sprawdzić jakie to jest. Z pobliskich Karpnik dobiegało dudnienie i prosta melodia tego, co akurat było na czasie. Karpniki świętowały. Dobrze – pomyślałem. – Przynajmniej nie będę słyszał tych napędzających stracha odgłosów łamania patyków niewiadomo przez co, albo innych takich. Nie wiedziałem wtedy jeszcze o kondukcie żałobnym, na który trafić można w tutejszych lasach w taką bezchmurną noc jak ta. Kondukcie o tyle niezwykłym, że żaden z jego uczestników nie miał głowy.

Takie orszaki widzieli świadkowie upadku Bolzenstein. Zamek nie dał rady odeprzeć ataku szwedzkiego najeźdźcy, który ostatecznie przypieczętował jego los, obracając go w ruinę na zawsze. Temu co zostało z zamku Bolczów, trudno odmówić  dziś atmosfery tajemniczości.

Romantyczna ruina zachęca do wejścia na każdy stopień ostałych się tam schodów i zajrzenia we wszystkie jej zakamarki. Wchodzimy na sam szczyt zamku i tam, jak na dłoni rysuje się cel naszej dalszej drogi  –  Góry Sokole.

Zanim jednak tam dotrzemy, musimy pokonać to co w dole -lasy Rudaw Janowickich, które jakoś wydają się być mroczniejsze niż gdzie indziej.

Las w Rudawach Janowickich
Ciemny las w Rudawach Janowickich

Wreszcie Szwajcarka. Jedno z tych schronisk do którego leniwi mogą dojechać autem pod same drzwi. Ale na tym wygody się kończą. Może dzięki temu oparło się ono komercji i służy tym, którzy potrzebują go najbardziej. 

Szwajcarka Góry Sokole
Schronisko Szwajcarka u stóp Gór Sokolich

Namiot rozbity. Pora przegryźć przytaszczony tu z Janowic chleb z kawałkiem kabanosa. Uprzejmy gospodarz wydaje nam bezpłatny wrzątek. Ekspresówka do blaszanego kubka. I odpoczynek. Tak musi wyglądać szczęście. Ci którzy szukają tu większych luksusów, pewnie się zawiodą.

Bierzemy butelkę wina, oliwki, rozgnieciony Camembert i idziemy na Krzyżną Górę zobaczyć zachodzące nad Kotliną Jeleniogórską letnie słońce.

Krzyżna Góra Góry Sokole
Krzyżna Góra

Zazdroszczę każdemu, kto jeszcze nie widział Kotliny tego miejsca ma przed sobą ten pierwszy zachwyt. Rozsiadamy się wygodnie pod metalowym krzyżem i wędrujemy wzrokiem od przełęczy Okraj, przez Śnieżkę, przełęcz Karkonoską i Szrenicę. Spojrzenie sięga daleko za rozmyte wierzchołki gór Izerskich.

Widok z Krzyżnej Góry
Widok z Krzyżnej Góry

Krzyża błogosławieństwo dla Wilhelma, jego potomnych i całej doliny  – czytali na belkach krzyża Ci, którzy byli tu przed nami.

Mieszkali niżej, w Fischbach. On, brat króla Prus. Ona księżniczka Hesji-Homburga. Pewnie wiedział, że ona tęskni za rodzinną Wyżyną Berneńską. Może dlatego zdecydował się wybudować domek myśliwski w tyrolskim stylu u podnóża sokolików, by mogła czuć się tu bardziej swojsko. Ten domek to właśnie zachowana do dziś Szwajcarka, a krzyż wysoko nad nim? To własnie symbol wdzięczności Marii Anny, dla swojego męża Wilhelma.

Karpniki Góry Sokole
Fischbach czyli dzisiejsze Karpniki na tle Gór Sokolich. 1905 -1915

Kto wie, czy inspiracji do postawienia krzyża nie znalazła na dworze swojego koronowanego szwagra. W 1810 roku, a więc 20 lat przed postawieniem krzyża, swoje szkice wykonywał tu Caspar David Friedrich –  jeden z najwybitniejszych przedstawicieli malarstwa romantycznego.

Poranek w Karkonoszach, Caspar David Friedrich
Poranek w Karkonoszach, Caspar David Friedrich. 1810-1811

Swoje szkice składał on  później na płótnie w jedną całość, niczym collage. Poranek w Karkonoszach, zakupiony przez pruskiego Króla, który zdobił ściany jego berlińskiego pałacu, wydaje sie dziś być niezwykłym odzwierciedleniem miejsca w którym sie znajdujemy.

Widok z Krzyżnej Góry
Widok z Krzyżnej Góry
Pobierz mapę GPX
Share: