
Czytając jej biografię uderza podobieństwo do księżnej Diany: nieszczęśliwe małżeństwo zakończone rozwodem, liczne działania filantropijne, życie na przekór książęcej etykiecie, i jego dramatyczny finał. Kim była angielska Pani na Książu? Postaramy sie dowiedzieć na niesłusznie zapomnianej i niedocenianej ścieżce Hochbergów.
Wchodzących na ścieżkę, wędrowców wita najstarszy w Sudetach Cis. Szacuję się, że rośnie on tu jakieś 400 do 600 lat, choć nie brak i opinii że może pamiętać pierwszych śląskich Piastów. Czy to im zawdzięcza on swoje imię „Bolko”? Tego nie wiemy, ale być może to on dał imię jednemu z trzech synów Daisy von Pless – angielskiej księżniczki, która za męża wzięła sobie jednego z najbogatszych niemieckich arystokratów tamtych czasów.
Chociaż z tym jej zamążpójściem to do końca nie było tak, że chciała. Jak sama o sobie pisała wiele lat później, stała się przedmiotem targu. Za wystawne życie jakie chcieli zapewnić sobie i jej samej rodzice, musiała w przyszłości zapłacić pasmem zdrad, ignorancji i rozczarowań ze strony męża.
Była celebrytką swoich czasów. I jak to zwykle bywa, w tego typu historiach, mogło się wydawać, że życie młodej baronowej na Książu jest usłane różami: podróż poślubna opływająca w luksusy: przez Egipt, Indie i Amerykę; musiała robić wrażenie. Prasa rozpisywała się o blisko siedmiometrowym sznurze pereł, jaki Daisy otrzymała w Paryżu od męża. Jej zdjęcie, obwieszonej nieprzyzwoicie drogą biżuterią obiegło Europę.
Sznur pereł, miał się jej przydać wiele lat później do wykupienia wspomnianego już syna Bolka z gestapowskiego więzienia. Ród Hochbergów nie ukrywał swojej niechęci wobec Hitlera. Być może widzieli w nim upadek niemieckiej arystokracji, a być może ich wzrok sięgał znacznie dalej. Ich jawna niechęć do nazizmu doprowadziła w konsekwencji do nacjonalizacji ich majątku w Książu.
Wróćmy jednak na naszą ścieżkę. Malowniczy wąwóz Pełcznicy to oaza spokoju i bliskość natury. Nie zawsze jednak to miejsce cieszyło oko, nawet jeśli było to oko dziedzica wielkiej fortuny. Na początku XX wieku, rzeka oplatająca zamek Książ, była jednym wielkim kanałem ściekowym, zbierającym wszelkie zanieczyszczenia przemysłowe wałbrzyskich fabryk i fekalia okolicznych mieszkańców.
Sprowadzeni przez Daisy angielscy eksperci, wykonali projekt kanalizacji, oczyszczalni ścieków i przykrycia rzeki w jej miejskim biegu. Wykonane później prace zaowocowały wyeliminowaniem epidemii tyfusu, który nękał mieszkańców pijących wcześniej wodę o jakości zbliżonej do tej, z wrocławskich kanałów.
Zbliżenie się do spraw ubogich fabrykantów, odsłoniło kolejne dramatyczne problemy z jakimi musieli mierzyć się mieszkańcy Waldenburga, czyli dzisiejszego Wałbrzycha. Tryb pracy rodziców, skandaliczne warunki sanitarne i brak pokarmu dla niemowląt, skutkował ich śmiertelnością na poziomie nawet 76 procent. Wzorem francuskich rozwiązań, Daisy stworzyła stacje dystrybucji darmowego, pasteryzowanego mleka krowiego dla niemowląt.
Nie brak na szlaku urokliwych kładek i nostalgicznych przejść. Ścieżka wijąca się wzdłuż brzegu Pełcznicy prowadzi nas do romantycznych ruin Starego Książa. Ruiny są romantyczne nie tylko z powodu ich osobliwego uroku, ale także dlatego, że są to ruiny w ogromnej większości sztuczne, wybudowane jako atrapa tych prawdziwych. Pasowały one do ducha XIX wiecznego romantyzmu, mrocznych lasów i angielskich ogrodów które kazała urządzić tu Daisy. Niestety romantyczne ruiny zostały zamienione… w jeszcze większe ruiny przez żołnierzy armii radzieckiej w maju 1945 roku.
Przechodzimy na druga stronę rzeki, by po niezbyt forsującej wspinaczce dotrzeć do obleganego w sezonie punktu widokowego. Z łatwością dotrzemy tu z zamkowych dziedzińców, jednak widok zdecydowanie lepiej smakuje bo zdrowym spacerze!
Wyrzucona z własnego domu przez nazistów, Daisy zamieszkiwała w wałbrzyskiej willi przy Friedlandstrasse, gdzie zmarła w 1943 roku. Na swoje szczęście nie musiała oglądać radzieckiej destrukcji tego, co przez lata tworzyła. Została pochowana w mauzoleum Hochbergów, przy zamku Ksiaż. Służba chcąc uniknąć sowieckiej profanacji szczątków Daisy, przeniosła jej trumne na cmentarz ewangelicki w pobliskim Szczawienku.
Idąc na wprost od głównego wejścia, druga ścieżka na lewo, w trzecim grobowcu– tam miała znaleźć miejsce wiecznego spoczynku.
Po cmentarzu nie ma już śladu – przykrył go asfalt drogi wojewódzkiej numer 376.
Pobierz mapę GPX