
To jest taki kraj, że jak już do niego trafisz do prowokuje pytania. O jego przeszłość, tożsamość, o sam sens swojego istnienia. Przed przyjechaniem do Macedonii Północnej wiedziałem mało o Bałkanach. Gdy z niej wyjeżdżałem, wiedziałem jeszcze mniej. I dla tej prowokacji do odkrywania Bałkanów chyba najbardziej warto tam pojechać.
Przystanek autobusu łączącego lotnisko z centrum Skopje był pusty. Nie to, żeby nie było chętnych. Ot po prostu dopiero co autobus zgarnął podróżnych, a na następny czekać trzeba było niemal godzinę. Nie minęło kilka minut gdy młody chłopak zaproponował nam podwózkę do miasta. Był medykiem w macedońskim wojsku i akurat odwoził swoją amerykańską dziewczynę na samolot. Czyżby przyłączenie tego małego, otoczonego wrogami kraju do NATO w 2020 roku, doprowadziło do spotkania tych dwoje? O to już nie pytałem.
Chłopak przedstawił się jako Albańczyk i jak większość z nich zamieszkująca Macedonię deklarował się jako muzułmanin, chociaż jak sam przyznał, bez specjalnego zaangażowania w kwestie wiary. Wydawać by się mogło, że po dwudziestu latach od konfliktu w Tetowie, gdzie albańska mniejszość siłą próbowała budować swoją autonomię w tym kraju, nie ma miejsca dla kogoś z takim pochodzeniem. Tego wieczoru jednak młoda Północna Macedonia przedstawiła nam się jako wolna od niedawnych historycznych zaszłości.
#Dzień 1 Góra Vodno
Szukajcie noclegu na starym mieście. Nie jest ono specjalnie spektakularne, może dlatego, że niewiele ostało się po wielkim trzęsieniu ziemi z 1963 roku. Jednak małe knajpki czy kawiarenki wypełnione miejscowymi, to idealne miejsce by rozpocząć dzień od burka z ajranem i świetny punkt wypadowy do wyjścia w miasto. Górujący nad miastem zamek Skopsko Kale oferuje świetne widoki na całą okolice i jest dostępny do zwiedzania za darmo.
Na pierwszy dzień pobytu w Macedonii obraliśmy za cel miejsce, którego zdobycie jak się okazało miało wymagać od nas pewnego wysiłku: Góra Vodno.
Vodno to masyw górujący nad betonozą Skopje z największym na świecie krzyżem. Jak się miało okazać, krzyże na macedońskich wzniesieniach to dosyć powszechne element krajobrazu. Na szczyt góry Vodno zazwyczaj można dostać się nowoczesną kolejką linową. Na miejscu przykra niespodzianka. Od ponad roku wyciąg jest unieruchomiony – rzekomo z powodu pandemii. O tym gadatliwy taksówkarz już nas nie poinformował. Może i lepiej, bo zniechęciło by to nas do pieszego podejścia na szczyt, a to w końcu sześć kilometrów pod górkę – na szczęście w większości po asfalcie.
Zazwyczaj pod dolną stację wyciągu na Vodno turystów wywożą miejskie autobusy linii 25, które kursują z głównego dworca autobusowego w Skopje, z częstotliwością co 30 minut, jednak i tym razem pandemia zawiesiła całkowicie ich aktywność.
Starszy taksówkarz wywiózł nas w to samo miejsce za 500 denarów.
I love Tito! Tito is a God! – mówił żywiołowo swoim słabym angielskim nasz macedoński kierowca.
Ale on był dyktatorem, jak możesz tak mówić? Odpowiedziałem.
I kill you! Rzucił na to szofer, próbujący znaleźć odpowiednie słowa zadające kłam moim stwierdzeniom.
Bez względu na to który z nas miał rację, uczciwie trzeba przyznać, że marszałek Tito trzymał całą Jugosławię w garści i nikomu do głowy nieprzychodziły jakieś separatystyczne wyskoki. Dla małej Socjalistycznej Republiki Macedonii była to bardzo bezpieczna przystań podczas dziejowych sztormów.
Macedonia, na co wskazuje francuski źródłosłów jej nazwy (macédoine – „sałatka“ lub „zbieranina“) jest tyglem w którym na przestrzeni stuleci mieszały się narody i religie. Jaka zauważył Robert Kaplan w swojej książce Bałkańskie upiory, owa „sałatka” symbolizuje marzenia macedońskich sąsiadów o utraconym imperium w momencie szczytowego rozwoju terytorialnego.
Filip Macedoński i jego syn, Aleksander Wielki, ustanowili królestwo w Macedonii w IV wieku p.n.e., więc Grecy uważali, że Macedonia należy do nich. Bułgaria u schyłku X wieku za cara Samuela, a następnie w XIII wieku za cara Iwana Asena II przesunęła swe granice na zachód aż po Adriatyk, więc Bułgarzy sądzili, że Macedonia należy do nich. Król Stefan Duszan w XIV wieku najechał Macedonię i uczynił ze Skopja, wedle słów Rebeki West: „wielką stolicę, w której pewnej niedzieli wielkanocnej otrzymał koronę cara Serbów, Bizantyjczyków, Bułgarów i Albańczyków“, więc Serbowie byli przeświadczeni, że Macedonia należy do nich.
Robert D. Kaplan; Bałkańskie upiory
Grecy powołują się na historyczną spuściznę tego rejonu w argumentacji o przynależność Macedonii do Grecji, Bułgarzy natomiast twierdzą, że język macedoński, pokrywający się w 80 procentach z bułgarskim to kolejny dowód na zasadność ich roszczeń do Macedonii. Powyższe fakty nie przeszkadzały greckiej prasie na początku XX wieku rozpisywać się o Macedonii jako terytorium w całości zamieszkiwanym przez „Greków bułgarskojęzycznych”. Sami Macedończycy natomiast odnajdywali w tym czasie dowody na to, że Stambuł leży w granicach ich terytorium…
Tak czy inaczej przed wypadem na Vodno sprawdźcie, czy wyciąg funkcjonuje – piszą o tym ludzie w komentarzach google (link). Bilet jest bardzo tani (około 2 euro w obie strony) i szkoda byłoby z takiej atrakcji nie skorzystać.
#Dzień 2 Kanion Matka
Mieliśmy już swoje w nogach po pierwszym dniu w Macedonii, więc zamiast robić kolejne kilometry by złapać autobus linii 60 do kanionu Matka, postanowiliśmy zaczaić się na niego na jednym z przystanków w ścisłym centrum. Jak się później okazało jest pewna trudność z kupieniem biletu w autobusie. Trzeba się tłumaczyć kierowcy, a on niekoniecznie musi wiedzieć o co nam chodzi, dlatego mieszkając w centrum warto dla spokoju już pierwszego dnia zaopatrzyć się w bilety na autobus do kanionu Matka – tak będzie na pewno taniej i wygodniej.
W weekendy kanion Matka jest oblegany przez mieszkańców stolicy i nie ma co się dziwić, bo miejsce sprzyja wypoczynkowi. Znajdziemy tu majestatyczne szczyty, stromo wpadające w rzeczną toń. Za 400 denarów korzystamy z wycieczki łodzią po kanionie, zwieńczonej wizytą w niepozornej jaskini. Niewielka jej naziemna część jest udostępniona turystom, jednak eksploracje m.in. polskich nurków przemawiają za tym, że może to być najgłębsza na świecie podwodna jaskinia! Po dniu wspinaczki na Vodno, taki rejs bardzo cieszy 😊
Byłoby nam mało gdybyśmy nie odbyli tu jakiegoś drobnego trekkingu, stąd pomysł na to by przeprawić się na drugą stronę kanionu (kosztuje to grosze, przeprawa z miejsca, gdzie startują wycieczki do jaskini) i podejście pod jeden z tutejszych monasterów (trasa na mapie poniżej).
Po powrocie do Skopje miasto powitało nad drobnym deszczem, ale to tylko dodało mu swoistego uroku podczas wieczornego spaceru. Pretensjonalne pomniki postaci antycznych wojowników, kiczowate repliki klasycznych budowli pomieszane z pleksiglasem i styropianem tworzą miejski krajobraz który nikogo nie pozostawia obojętnym. Wydawać by się mogło, że Macedonia, będąca krajem na wskroś słowiańskim, próbuję podpiąć się pod dorobek historyczny Greków. Jakby jednak tego nie naginać, Aleksander Wielki nie był jednak Słowianinem. Grzebanie w tak odległej historii rejonu nie przynosi jednoznacznych rozstrzygnięć i nie ma się co temu dziwić, skoro najnowsze dzieje Bałkanów są już dosyć pogmatwane.
#Dzień 3 Prilep i droga do Bitoli
Trzeba było wstać koło 6:00 by wyrobić się na pociąg do Prilepu. Na tej trasie nie ma zresztą specjalnie dużego ruchu, toteż wybierać nie bardzo było w czym. Dworzec kolejowy znajduje się dokładnie nad dworcem autobusowym, i tu też cenna uwaga by bilety na pociąg zakupić sobie hurtem już przy pierwszej wizycie w tym miejscu. Pociągi są całkiem schludne, bez rezerwacji miejsc. Rozkład pociągów ze Skopja znajdzie tu.
Nas interesuje rozkład jazdy na trasie Skopje [5] -Bitola [7] (СКОПЈЕ – БИТОЛА) [2] z postojem w Prilepie [6](ПРИЛЕП). By wyświetlić pełną listę stacji na danej trasie z rozwijanej listy [4], musimy wybrać wartość 100 [4]. Wskakując w pierwszy pociąg do Prilepu, mamy możliwość zobaczenia tego niewielkiego miasteczka, którego największym skarbem są otaczające go góry.
To świetne miejsce do trekkingu urozmaicone rozrzuconymi wokół monasterami. My jednak dysponując ograniczonym czasem zdecydowaliśmy się na wycieczkę do twierdzy Markovi Kuli. Jest ona w zasięgu pieszej wędrówki z centrum miasta. Pod twierdzę na której szczyt droga zajmuje około 30 minut, udało nam się dojechać jednak taksówką za 90 denarów, co jest naprawdę atrakcyjną ceną. Jak bardzo gościnni są Macedończycy po raz kolejny mogliśmy się przekonać, gdy młody kelner w jednej z tutejszych knajpek polecił nam wzięcie taksówki. Powiedział, że ogarnie ją za 50 denarów, a gdy jednak okazało się że koszt będzie większy, chciał dołożyć różnicę ze swojej kieszeni. Jeśli więc chcielibyście zatrzymać się dłużej na tym uroczym odludziu w środku Macedonii i szukacie sympatycznego i uczciwego przewodnika, z całym przekonaniem polecamy waszej uwadze Petara. Tu znajdziecie jego instagramowy profil.
Czasu spokojnie starczyło nam na zwiedzenie twierdzy, spacer po centrum miasta i obiad.
W Bitoli byliśmy przed 18:00, skąd mieliśmy możliwość przesiadki od razu do Ochrydu. Dworzec autobusowy znajduje się tuż obok tego kolejowego. Nie chcąc jednak gonić, zdecydowaliśmy się tu przenocować, przy urokliwym deptaku, wokół którego koncentruje się życie towarzyskie miasta. Jak się okazało to była dobra decyzja.
#Dzień 4,5,6 Ochryd
Nie próbuję nawet ukrywać, że przyjechaliśmy do Macedonii by zażyć też nieco błogiego lenistwa, a o to zdecydowanie najłatwiej nad brzegami jeziora Ochrydzkiego. Sam Ochryd wpisany na listę UNESCO pełen jest klimatycznych wąskich uliczek, małych monasterów i pięknych widoków będących pocztówkową kombinacją wody i gór.
Będąc w Ochrydzie nie uciekniecie od naganiaczy oferujących wycieczki katamaranem do klasztoru w Saint Naum w cenie 20 euro od osoby. Ciekawszą opcją jest jednak popłynięcie tam wycieczkowym statkiem za 10 euro, który niestety przed sezonem kursuje tam jedynie w weekendy. Najtańszym rozwiązaniem jest naturalnie dojazd autobusem. Finalnie jednak odpuściliśmy sobie to miejsce.
Szukając dobrego miejsca na obiad nie możecie przeoczyć restauracji Vkusno. Już sama liczba zajętych stolików, często przez miejscowych powinna być dostateczną rekomendacją tego miejsca, w którym skosztujecie dań kuchni macedońskiej.
Podróż po Mecedonii Północnej rozpoczeliśmy od lotniska w Skopje, ale wylot udało się zorganizować właśnie z Ochrydu, co pozwoliło zaoszczędzić nam czas na zwiedzanie.
Macedonia Północna jest zdecydowanie nieoczywistym kierunkiem, schodzącym na dalszy plan urlopowych preferencji wielu turystów koncentrujących się wokół bardziej przetartych, żeby nie powiedzieć wyświechtanych kierunków. Tymczasem przy bliższym poznaniu bardzo zyskuje, szczególnie jeśli zwracamy uwagę na stan naszego portfela.