Sahara

W Maroku byłem dwukrotnie. Żadne inne miejsce nie kazało mi tak bardzo wracać. Siedziałem w jednej z tych kawiarenek przy placu Batha. Elegancki kelner, podaje męskiej klienteli zamówienia s’il vous plaît, monsieur – słyszę co chwilę. Tego ciepłego, listopadowego wieczoru popijam miętową herbatę patrząc na ludzki potok ciągnący zakupy z medyny, albo goniący w jej czeluść by zanieść swe sprawy przed oblicze Allaha. Patrzę na to wszystko i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Medyna lub Medina – stara dzielnica arabskich miast, zwłaszcza w Afryce Północnej. Mieszczą się tutaj bazary, główny meczet i inne ważne budynki. Największa medyna na świecie znajduje się w Fezie
Kasba lub Kazba – forteca, ufortyfikowany zespół obronny górujący nad miastem. Kasba al-Udaja w Rabacie była jednym z celów naszej podróży
Riad – tradycyjny marokański dom lub pałac z wewnętrznych ogrodem lub dziedzińcem. Obecnie często określa się tak mniejsze hotele i pensjonaty
Suk – arabskie targowisko
Harira – zupa charakterystyczna dla kuchni berberyjskiej obszaru Maroka
Kuskus – tradycyjny produkt spożywczy, łączący cechy makaronu i kaszy, a także nazwa przyrządzanej z niego potrawy
Marhaba – zwrot używany na serdeczne powitanie
Yallah (czyt. Jala) – zwrot oznaczający zarówno naprzód, szybko czy chodźmy. Używany w odniesieniu do wielbłądów jak i opieszałych turystów.

Dzień 1: Marrakesz

Lotnisko i dojazd do centrum.

Lotnisko w Marrakeszu jest wizytówką miasta – dobrze utrzymaną i czystą. Kontrola paszportowa przebiegła sprawnie, chociaż przy pierwszej mojej wizycie w Maroku (lądowałem w Agadirze) trzeba było wypełnić jakieś papierki przed kontrolą paszportową. Problem w tym, że na wszystkich pasażerów samolotu przewidziano dwa długopisy – warto więc mieć swój na wszelki wypadek.

Dojazd do centrum miasta. W Maroku spotkamy dwa rodzaje taksówek: petit taxi (po mieście) i grande taxi (pomiędzy miastami). Taksówki mają taksometry, ale są one skrzętnie ukrywane przed turystami. Nigdy nie wsiadaj do taksówki bez ustalonego wcześniej kursu.

Z lotniska tanio, choć na pewno mniej wygodniej niż taryfą dostaniemy się miejskimi autobusami.

Obok przystanku na przeciwko wyjścia z lotniska, do centrum miasta odjeżdżają autobusy linii L19.

Za ten kurs zapłacimy 30 dirhamów. Jendak jeśli przejdziemy kiladziesiąt metrów dalej, na główną ulice, to miejskie autobusy wykonają ten sam kurs za 4 dirhamy.

Meczet Koutoubia  w Marakeszu
Meczet Koutoubia w Marakeszu

Linie autobusowe, są słabo oznaczone, dlatego też dobrze znać nazwy dwóch miejsc, które powinny być na orbicie naszych zainteresowań. Wsiadając do autobusu zapytajmy o nie. Są to  Dżami al-Fana – główny plac targowy miasta i meczet Koutoubia – najwiekszy meczet miasta. Oba miejsca zlokalizowane są tuż obok siebie i stanowią centrum Marrakeszu. Nawigacja google w transporcie publicznych dla Marrakeszu działa idealnie, toteż bez problemu odnajdziemy na niej ceny biletów, częstotliwość połączeń i położenie przystanków.

Noclegi

Jeśli nocleg to tylko w Medynie. Sama medyna to średniowieczne, arabskie stare miasto. Istny labirynt ulic, w pełni znany tylko miejscowym. Tak więc aby niepotrzebnie nie błądzić z bagażem, szukaj noclegu jak najbliżej placu Dżami al-Fana i największych ulic od niego wychodzących. Ten warunek spełnił w naszym przypadku hotel Medina. Nie oferuje on co prawda jakiś luksusów, ale jeśli nie masz natury francuskiego pudla to powinien on spokojnie wystarczyć na jedną noc.

Kawiarnia Maroko Marrakesz
Zdominowane przed mężczyzn marokańskie kawiarnie
Gdzie zjeść

I znów Dżami al-Fana. Ten największy plac targowy północnej Afryki, każdego wieczoru zamienia sie w  barwną mozaikę kramów i knajpek. Przez cały dzień bez problemu kupimy na nim świeżo wyciskane soki pomarańczowe za 4 dirhamy, jednak dopiero wieczorem wybór dań staje się ogromny. Przygotujmy się na niespotykane nigdzie akcje marketingowe. Właściciele lokali zrobią wszystko żeby wciągnąć nas pod swój dach.

Dżami al-Fana Marrakesz Maroko
Dżami al-Fana – największy plac targowy północnej Afryki
Zakupy

Większych sklepów spożywczych nie znajdziecie w centrum miasta. Jeden z większych na jaki trafiłem, zaznaczyłem na mapie kończącej wpis. Pamiętajmy też, że niewiele jest miejsc w Maroku, gdzie zapłacimy kartą. Dolary lub euro, bez problemu wymienimy na poczcie przy Dżami al-Fana, lub wypłacimy z bankomatu już na lotnisku – różnice kursowe są minimalne, i nie powinniśmy tracić czasu na poszukiwanie najtańszego kantoru.

Dzień 2,3,4: Pustynia Merzouga

Jedziemy na Saharę z lokalnym biurem podróży. Jest to wygodne i niespecjalnie drogie, jednak ma też swoje wady – o nich za chwilkę opowiem. Wiem, jazda z jakimkolwiek biurem podróży to dla rasowego wagabundy samogwałt na poczuciu własnej ambicji, ale rozważając opcje wynajęcia samochodu na tego typu wyjazd, odrzuciły mnie negatywne opinie tych którzy na taki wariant sie zdecydowali. Marokańczycy rozliczą każde pozostawione w aucie ziarnko piasku, a paliwo rozliczą według własnego widzimisie. Nie znaczy to jednak że nikt na wyjeździe nie będzie chciał nas wydymać na kasę. O nie! Będzie dokładnie na odwrót i dlatego warto być na to przygotowanym.

Po pierwsze wybór biura. Ze wszystkich które przewertowałem, najlepszymi i najliczniejszymi opiniami, cieszy sie Sun Dunes Experience.

Ceny podane na ich stronie można próbować obniżyć, śledząc ich profil na facebooku, gdzie co jakiś czas wrzucają informacje o promocjach i przycisk wysyłania wiadomości dokonać rezerwacji, lub napisać do nich z informacją, że hotel w którym właśnie zrobiliście rezerwację, na podobny wyjazd dał wam cenę 20% niższą (co akurat jest możliwe) i czy nie chcieli by być przynajmniej tak dobrzy jak oni. Bardzo możliwe, że nie pogardzą i takim klientem 😉

W drodze na pustynie
W drodze na pustynie

Potwierdzeniem rezerwacji jest wpłata zaliczki. Nie liczcie jednak że dostaniecie jakieś potwierdzenie na maila czy coś – w Maroku wszystko jest na gębę. Faktura? O zgrozo! jeszcze trzeba by sie ze skarbówką rozliczyć! Podajecie nazwę hotelu z którego pracownik biura was odbierze z samego rana i grzecznie czekacie aż sie zjawi. Dla własnego spokoju podajcie numer na whatsapp’a i dopytajcie na dzień przed wyjazdem czy wszystko aby na pewno jest dopięte po ich stronie.

Dzień przed wyjazdem pamiętajmy, także o tym by zaopatrzyć się wodę i jakieś sniadanie. Rano na zakupy na pewno nie będzie czasu, jednak bardzo możliwe że kawę uda nam sie kupić przed wejściem do busa – czy to u ulicznego sprzedawcy, czy też w pobliskiej kawiarni.

Tinghir Maroko
Tinghir

Ait Benhaddou jest jednym z przystanków  na naszej drodze ku piaskom Sahary. O samym miejscu opowie wam przewodnik, który skroi was na 20 dirhamów za swoją usługę i będzie wkręcał ciemnotę o tym jak bardzo potrzebujecie specjalnej chusty do ochrony przed pustynnymi warunkami. Chusta może się przydać, ale głównie do pozowanych zdjęć na insta i fejsbunia.

Filmowe miasto Ait Benhaddou Maroko
Filmowe miasto Ait Benhaddou

Postój na obiad organizator zaplanował w knajpie o nazwie L’oasis D’or – lokal ma mocno zawyżone ceny, przy mocno zaniżonej gramaturze dań. Nie wierzycie?  Przeczytajcie opinie. Zakomunikujcie od razu, że idziecie do knajpki obok. Ustalcie tylko czas i miejsce ponownego spotkania z kierowcą czy przewodnikiem.

Najlepsze ceny i rozsądne porcje znajdziecie barze des Amis nieopodal.

W kolejnym dniu sytuacja z przepłaconymi obiadami na pewno sie powtórzy – jednak o znalezienie tańszej alternatywy może być ciężko. Nam sie nie udało.

Sahara
Sahara

Czy warto więc wybrać się na pustynie w tak zorganizowanej grupie? Mimo wszytko tak. Droga, choć długa, przerywana jest ciekawymi miejscami postojowymi. Biorąc pod uwagę ilość odwiedzanych miejsc,  jazdę na wielbłądach, dwa noclegi ze śniadaniami i kolacjami no i dużą odległość; to cena wydaje sie być zdecydowanie do przyjęcia.

Zdecydowanie nie warto, wracać tą samą trasą do Marrakeszu tracąc tylko czas. Lepiej dogadać się z biurem  w sprawie możliwości przesiadki na inny bus do Fezu. Zapłacimy za to extra, ale są to koszty które i tak poniesiemy przy alternatywnej podróży kolejowej i dodatkowym noclegu.

Małpi gaj przy drodze do Fezu Maroko
Małpi gaj przy drodze do Fezu

Jadąc do Fezu, kierowca znów wywozi nas do jakiejś pseudo-knajpy po środku niczego. Godzinę wcześniej jadł jajko sadzone, w barze na odludnej stacji paliw. Już wtedy było jasne, że nie przywiezie nas do swojej ulubionej restauracji. Tak było w istocie.  Gdy przyszło do płacenia wciśnięto nam zawyżony rachunek. Kiedy zapytaliśmy o to, dlaczego cena jest wyższa niż wynikało by to z karty, próbowano nam wmówić że to stara karta. Potrzeba było awantury, by wyszarpać właściwy rachunek.  Taka sytuacje skutecznie zniechęcają do dalszych wycieczek z podobnymi biurami. W przypadku pustyni, nie mamy zbyt dużego pola manewru, jednak dojazd do innych atrakcyjnych miejsc Maroka nie stwarza szczególnych trudności i możemy sobie śmiało odpuścić tą utratę nerwów.

Miętowa herbatka w Fezie Maroko
Miętowa herbatka w Fezie

Jest ciepły wieczór kiedy kierowca podwozi nas na plac Batha, tuż obok medyny w Fezie. Kawiarnie wokół placu zapełniają sie miejscowymi. Zachodzimy do jednej z nich, by napić się miętowej herbatki, ogarnąć toaletę i złapać wi-fi by móc poinformować właścicielkę hotelu o naszym przybyciu, by ta z kolei wysłała po nas jakiegoś przewodnika. Musicie w tym miejscu wiedzieć, że medyna w Fezie, jest największa na świecie. Istny labirynt ulic, wąskich przejść i małych placyków. Dlatego też, jeżeli mieszkacie z dala od głównej arterii starego miasta, warto dopytać przed rezerwacją o możliwość sprowadzenia jakiegoś nawigatora.

Dzień 5: Fez

Mało jest takich miejsc, do których tak bardzo chciałbym wracać. Okey, tak jak Wodecki lubię wracać tam gdzie byłem już, ale Fez jest absolutnie szczególny. To swoista wyprawa w czasie, pomieszanie francuskiego kolonializmu i arabskiej egzotyki. Uwielbiam to miasto i polecam każdemu.

Fez Medyna Maroko
Fezki wehikuł czasu

W Fezie, nocowaliśmy w pensjonacie Dar Mfaddel nieopodal głównej ulicy starej części miasta. Jeśli akurat masz możliwość rezerwacji pokoju w tym przybytku to możesz uważać się za szczęściarza. Jest czysto, miło a wykończenie wnętrz robi niesamowite wrażenie. Do tego śniadanie w cenie pokoju mniejszej niż 100 zł.

Medyna w Fezie
Medyna w Fezie

Jedzenie w Fezie możemy podzielić na dwie kategorie: przepłacone knajpki z tarasami widokowymi, obok niebieskiej bramy (poznacie je bez trudu, bo siedzą w nich sami biali) i street food. Tą opcje polecam wam szczególnie. za 10 dirhamów, a więc około 4 zł dostaniemy wypchaną po brzegi bułę z grillowanym mięsem. Niech nie zmyli was pozycja “mix” w karcie – nie będzie to pomieszany kurczak i wołowina. W takiej kanapce znajdziecie niemal wszystkie możliwe podroby. Zjedzone nieświadomie było naprawdę dobre!

Spróbujcie także sprzedawanych tu za grosze owoców opuncji. A jeśli chcecie tak jak my najeść sie pysznych granatów po  40 groszy sztuka, czy mandarynek za 1,20 zł/kg  to koniecznie poszukajcie moją mapę poniżej tej części wpisu.

Znajdziecie też tam zaznaczone miejsce, w którym kupicie pyszne placki cebulowe, lub takie robione na słodko z nutellą. Wybór jest spory a ceny najlepsze jakie znaleźliśmy w Fezie.

Zielona linia: Główna ulica handlowa medyny; Niebieska linia: mniej turystyczna, ale nie mniej ciekawa ulica starego Fezu; Czerwona linia: łącznik.

Fez oprócz swej ceramiki słynie w świecie z garbarni. Technologia nie zmienia się od stuleci i polega na namaczaniu skór w ptasich odchodach. Smród jest intensywny i z pewnością może odepchnąć bardziej wrażliwych. Próżno szukać oznaczeń, prowadzących do interesujących miejsc.

Garbarnie skór w Fezie Maroko
Garbarnie skór w Fezie

Dotarcie do punktów widokowych, z których możemy oglądać pracę trudniących się tym mało przyjemnym zajęciem ludzi, nie jest rzeczą prostą. W gęstej, pokrętnej i stosunkowo wysokiej zabudowie medyny, nasza nawigacja może okazać się bardzo zawodna. Jeśli w okolicach garbarni przechodzić będziemy obok sklepu z wyrobami skórzanymi, szczególnie takim przed którym wyłożone są gałązki mięty, możemy być pewni, że sklep dysponuje swoim własnym tarasem widokowym. Wspomniana mięta, przyciśnięta do nosa, ma za zadanie neutralizować fetor garbarni. Bądźmy pewni, że sklepikarz będzie chciał nam coś wcisnąć za możliwość przebywania na tarasie. Jego uprzejmość nie jest w tym miejscu przypadkowa.

Zakamarki Fezu

Gwarna i zatłoczona medyna Fezu może zmęczyć na dłuższą metę. Jeśli chcemy jej doświadczyć w pełni, omijamy ją w piątek – wtedy jest niemal wymarła.

Dzień 6: Rabat

Piątek jest natomiast idealnym dniem na odpoczynek od zgiełku arabskiego świata. Świetnym pomysłem jest dzień spędzony nad oceanem w stolicy kraju. Z Fezu dojedziemy do Rabatu w niecałe 3 godziny. Stacja kolejowa w Fezie, oddalona jest nieco od medyny, jednak jest ona w zasięgu dłuższego spaceru na który sie decydujemy. Po drodze przechodzimy przez park  z drzewami cytrusowymi i starą żydowską dzielnice Fezu. Dworzec kolejowy prezentuje się nadzwyczaj okazale.

Kazba w Rabacie Maroko
Kazba w Rabacie

Bilety sprawdzane są już przed wejściem na perony. A co do samego zakupu biletów, do w sprzedaży internetowej można je nabyć 50 procent taniej pod warunkiem że weźmiemy sie za to odpowiednio wcześnie. Poza tym tańszy bilet, kupiony w taryfie non-flex pozbawia nas jakiejkolwiek możliwości zmiany daty i godziny  odjazdu, czy zwrotu biletu.

Ocean w Rabacie Maroko
Ocean w Rabacie

Rabat oferuje spokojną nadmorską Kazbę, w której pomalowane na morskie kolory uliczki, stanowią fantastyczne tło do zdjęć. Zanim tam jednak trafimy, przejdziemy wzdłuż głównej osi miasta – ulicy  Avenue Mohammed V

 Kazba Rabat Maroko
Kazba w Rabacie świetnie nadaje sie jako fotograficzny plener 🙂

Pośród licznych knajpek, które tam znajdziecie, my wybraliśmy Restaurant de la Liberation.  Pyszne jedzenie w dużych porcjach, przy bardzo dobrych cenach. Świetna odmiana po przepłaconych posiłkach w drodze na pustynie i ulicznym jedzeniu w Fezie.

Ocean w Rabacie Maroko
Ocean w Rabacie

Polecanym w przewodnikach miejscem jest cafe Maure, jednak na nas nie zrobiło ono dobrego wrażenia. Ewidentnie kolejne miejsce do naciągania turystów. Kawy lepiej poszukać w okolicach plaży w jednej z tamtejszych kafajek. Piękny widok na stare miasto oferuje drugi brzeg rzeki. Liczne łodzie przeprawiają chętnych za kilka dirhamów.

Dzień 7: Fez i powrót

Jeśli planujecie wracać do domu z Marrakeszu to pociągi sprawnie dowiozą was z Rabatu. My natomiast lecieliśmy z Fezu, z przesiadką w Barcelonie. Wyszło trochę taniej, a i kawałek Katalonii udało się zobaczyć.  Planując swój wyjazd warto rozważyć wariant z przesiadka gdzieś w Hiszpanii, ewentualnie w Paryżu lub Londynie.  Jako że była nas czwórka, koszt 120 dirhamów  za petit taxi na lotnisko do podziału wydawał się do przyjęcia. Taksówkę łapiemy przy niebieskiej bramie w Fezie. To najbardziej orientacyjny punkt starego miasta. Na pewno jest jeszcze linia miejskiego autobusu, ale skuszony wygodnym wariantem z taksówką nie zgłębiałem tego tematu.

Grobowce Merynidów Fez Maroko
Przy grobowcach Merynidów w Fezie

Zaoszczędzony na podróży taryfą czas, wykorzystujemy na ostatnie zakupy i pieszą wycieczkę poza medynę – do grobowców Merynidów, skąd roztacza się piękna panorama starego Fezu.

Share: