
We wszystkich wywiadach widziałem go z papierosem. To był taki jego nieodłączny atrybut, jak gronostaj dla damy z obrazu Vinciego, albo Yerba Mate w rękach Cejrowskiego. Jak na ironie jego młodość przesiąknięta była chorobami płuc: jego własnych i ojca. Obaj w Sokołowsku szukali czystego powietrza. Czy dawne sanatorium w Górach Suchych mogło ukształtować późniejszego reżysera Dekalogu?
Kiedyś nawet miałem taki wewnętrzny imperatyw by cały Dekalog Kieślowskiego obejrzeć. Do dziś w całości nie udało mi się tego dokonać. Chyba mam do niego osobistą awersję po tym jak z wyższością odnosił się do wiejskiej młodzieży w podsandomierskich Chobrzanach, gdzie swoje młodzieńcze wakacje spędzał Stefan Żeromski. A może po prostu Barbara Wachowicz, badaczka przeszłości pisarza, była jakoś przewrażliwiona. Tu możecie ocenić to sami.
Fakt, dzieło niezbyt wybitne jak na kogoś kto odbierał później nagrody na festiwalach w Wenecji, Cannes czy Berlinie. Wtedy jeszcze nikt go nie znał. Chyba sama Telewizja uznała to dzieło za słabe, skoro przeleżało kilka dekad w archiwum TVP, nigdy nie wyemitowane na antenie.
Jednak ten kiepski dokument sprawił, że Kieślowski stał mi się jakoś bliższy. Sokołowsko, tak samo zapomniane jak jego film Legenda, jest czymś co domaga się odkrycia.
Mieszkaliśmy też, chyba trzy razy, w miejscowości, która się nazywa Sokołowsko, koło Jeleniej Góry, na Dolnym Śląsku, na ziemiach odzyskanych. Tę miejscowość z mojego dzieciństwa pamiętam najlepiej.
Autobiografia, K.Kieślowski
Nie jest o nim za głośno, i powoli podnosi się ze swojego upadku. To nawet dodaje mu uroku. Wąska asfaltówka, która kończy się w Sokołowsku ścianą gór, przysparza przyjezdnych o uczucie jakiegoś schyłku, jakiegoś końca. I do sam nie wiem, czy chodzi o koniec jaki niesie geografia tego miejsca, czy jedynie jego czas.
Dla tych co przybywali tu podleczyć zdrowie, góry były tylko czymś do pooglądania. Bo jak żadne inne w Sudetach wymagają dobrej kondycji i zdrowych płuc. Strome, niemal pionowe podejścia pod Włostową stanowią wyzwanie nawet dla zaprawionych w bojach piechurów. A przecież wydają się takie niepozorne. Chyba lepiej kończyć tutaj sezon górskich wędrówek, kiedy złocą się lasy, niż go zaczynać gdy nasza kondycja po zimie często zostawia wiele do życzenia.
Tam też było sanatorium, w którym leżał mój ojciec. Była to miejscowość uzdrowiskowo-wypoczynkowa, w której mieszkało około tysiąca osób – kuracjusze przebywający w sanatoriach i ze dwieście osób obsługi z rodzinami.
Autobiografia, K.Kieślowski
Idąc po górskim garbie, ogarnia mnie melancholia widoków. Zaszczepione na dole uczucie zamiast wygasać, staje się tylko większe. Dopiero ryk motocyklowych silników za Suchawą przywraca mnie rzeczywistości. Mimo, że jesteśmy w Parku Krajobrazowym Sudetów Wałbrzyskich, grupka narwańców w kaskach stwierdziła, że jest to odpowiednie miejsce, by się trochę powściekać.
Tak pewnie wyobrażają sobie wolność: na pełnym gazie.Od jednego wierzchołka do drugiego.
Kiedy trafiamy na rozdroże pod Waligórą, nie możemy odpuścić sobie widoku spod dawnej owczarni Hochbergów skąd nasz wzrok sięga daleko aż po wierzchołek Wielkiej Sowy. To tylko kilkanaście minut marszu dalej.
Odpuszczamy sobie natomiast Andrzejówkę, słusznie skądinąd zatłoczoną w każdy weekend.
Mimo że dolina pomiędzy schroniskiem a Sokołowskiem jest dosyć wąska, to i tak udało się tam zmieścić kilka wariantów tras. Żółty, nieco bardziej wymagający szlak, prowadzi nas do ruin zamku Radosno, z których ostała się jedynie baszta, będąca jednocześnie jego najstarszą częścią.
Jeśli czujecie konkretne zmęczenie po wcześniejszych podejściach, to może sobie lepiej odpuścić ten wariant i wybrać czerwony, bardziej wypłaszczony i szeroki wariant powrotu do Sokołowska.
Tam była sala, w której odbywały się przedstawienia objazdowych teatrów i seanse kinowe. Była to przyzwoita sala w domu kultury, z dobrymi projektorami i dużym ekranem. Wyświetlali też filmy dla dzieci.
Problem polegał na tym, że nie miałem – jak wielu moich kolegów – pieniędzy na kupno biletu. Rodzice nie byli w stanie nam ich dać. Czasem oczywiście tak, ale rzadko. Wchodziłem więc z kolegami na dach. Tam był rodzaj dużego wentylatora. Taki komin, który miał otwory po bokach. Przez te otwory świetnie się pluło na kinową publiczność. Robiliśmy to prawdopodobnie z zazdrości. Byliśmy wściekli, że ci ludzie mogli wejść do kina, a my nie.
Oglądaliśmy zaledwie kawalątek ekranu. Moja pozycja była taka, że widziałem przeważnie dolny lewy bok – może z pół metra kwadratowego, może metr. Można było zobaczyć czasem nogę aktora, jeśli on stał, albo, jeśli leżał, rękę albo głowę. Słychać było co nieco, tyle, że mogliśmy się troszeczkę zorientować w akcji. No i w ten sposób oglądaliśmy filmy. Pluliśmy na dół i oglądaliśmy te filmy.
Autobiografia, K.Kieślowski
Może to tylko moje wydumane wyobrażenie, zbudowane na podstawie kilku tęczowych flag w oknach i zarośniętych kolesi z dziwnymi naszyjnikami których minęliśmy, ale wydaje się za ta mała, miejscowość wciśnięta pomiędzy strzeliste góry próbuję przeobrazić się w oazę freaków i outsiderów.
Organizowany tu festiwal filmowy Hommage à Kieślowski, Międzynarodowe Laboratorium Kultury wyrastające na dawnym sanatorium czy galerię rękodzieła, tworzą z tego miejsca artystyczną enklawę. Z uwagą przyglądamy się tej transformacji, o której efektach może być jeszcze głośno.
Na skróty:
- W Sokołowsku nie trudno o nocleg, znajdziecie też kilka przyjemnych kawiarni. Jedna z nich mieści się w domu zamieszkiwanym niegdyś przez Krzysztofa Kieślowskiego.
- Góry Kamienne, mimo że nie są szczególnie wysokie, to jednak potrafią zmęczyć. Planując wyjście lepiej nie zakładać długich tras, gdyż strome podejścia mogą okazać się naprawdę wymagające
“Góry Wałbrzyskie z niebieskiego szlaku” na pierwszym planie tak na prawdę Góry Suche (ich szczyty otaczają Sokołowsko), które są najwyższą częścią Gór Kamiennych.
Góry Wałbrzyskie widać tylko na krańcach zdjęć.
Sudety Wałbrzyskie – nazwa dziś tylko parku krajobrazowego. Przed wojną nazwa Sudetów Wałbrzyskich funkcjonowała dla Gór Wałbrzyskich i Kamiennych.
Co do różnych “obrazków” na oknach – parę osób z dużych miast tworzy trochę mylny obraz. Sokołowsko jest spokojnym miejscem gdzie “od zawsze” mieszkają pokojowo ludzie o różnych poglądach i historiach. Niestety ostatnio niektórzy nowi mieszkańcy z dużych miast niepotrzebnie i na szczęście bezskutecznie próbują przenieść “wielkomiejski wrzask i tumult” na nasz grunt…
Dzięki Fagasi za info. Z tymi pasmami gór to jest lekkie pomieszaniem. W kolejnych relacji z Twoich okolic na pewno zastosujemy sie do wskazówek
Can you be more specific about the content of your article? After reading it, I still have some doubts. Hope you can help me.