chata na Czarcim Gonie

Uciekając przed szarą codziennością, zgiełkiem miast czy samym sobą wybierali często  góry.  Outsiderzy, narkomani czy zwykli miłośnicy dzikiej przyrody trafiali do miejsc takich jak chata na Czarcim Gonie. Poznajcie to niezwykłe miejsce schowane przed wzrokiem przypadkowych turystów.

Nie sposób dziś wskazać, czasu w którym istniejąca do dziś chata pojawiła się pod Śnieżnikiem.  Jej powstanie miało zapewne związek z ekspansywną gospodarką leśną, jaka nastąpiła po wykupieniu okolicznych terenów w 1838 roku przez księżną Mariannę Orańską. Chaty takie jak ta, służyły pasterzom i pracownikom leśnym, którzy by nie tracić czasu na schodzenie do wioski na nocleg, zostawali w nich, i tam spędzali noc.

Przy zejściu z niebieskiego szlaku. Na horyzoncie widoczny daleko Pradziad
Przy zejściu z niebieskiego szlaku. Na horyzoncie widoczny daleko Pradziad

Zmiany jakie pociągnęła za sobą II Wojna Światowa, odczuwalne były także w funkcjonowaniu chaty. Pozostałe po Niemcach wyposażenie wynieśli drwale, a na ich miejscu zaczęli pojawiać sie pierwsi ciekawscy. W latach 70-tych, kiedy zmniejszono obostrzenia w ruchu przygranicznym zainteresowanie chatą wzrosło. Po odremontowaniu pieca kaflowego, podług i dwóch ścian, mróz nie był już zagrożeniem na szukających noclegu w chacie. No chyba że mówimy o sierżancie Mrozie z Bolesławowa, który z typową dla siebie gorliwością, nie zważając na warunki pogodowe, sprawdzał czy wśród przybyłych do chaty nie ma takich, którzy zapomnieli zameldować o swoim pobycie w placówce Wojsk Ochrony Pogranicza. W stanie wojennym takich zapominalskich nie brakowało, toteż “wopiści” nie raz sadzali się na włóczęgów bez papierów, w chacie właśnie.

W drodze do chatki
W drodze do chatki

W czasach głębokiej komuny chaty takie jak ta pod Śnieżnikiem przeszkadzały. Przyciągały jak magnes tych, którym socjalizm śmierdział. Służba Bezpieczeństwa puszczała więc pasterskie chaty i myśliwskie domki z dymem. Domek na Czarcim Gonie przetrwał i tamten czas.

Widok z chatki na Góry Bialskie

Przez lata osiemdziesiąte wieść o chatce niosła się po kraju, rozprzestrzeniana przez tych, którzy studiując na rozmaitych uczelniach, robili w Masywie Śnieżnika badania. Wokół chatki wycinano co rusz jedno z drzew, które szczelnie skrywały ją w leśnej gęstwinie. Bywało i tak, że wiosna odsłaniała kikuty pni drzew, ściętych śnieżną zimą na wysokości półtora metra.

chata na Czarcim Gonie
chata na Czarcim Gonie
chata na Czarcim Gonie
chata na Czarcim Gonie

Po okresie transformacji, stan chaty odpowiadał kondycji polskiej gospodarki: postępująca dewastacja, bałagan i zaniedbanie były normą. Nie brakowało takich, którzy prycze zamienili w opał, kto inny powybijał szyby, podziurawił garnki, zerwał część dachu. Jedni oskarżali o ten stan rzeczy narkomanów szukających na zboczach Śnieżnika halucynogennych grzybków. Drudzy podejrzewali o zniszczenia starych pograniczników w mundurach nowego ustroju.

Przygotowywanie drewna na opał
Przygotowywanie drewna na opał

Aż w końcu w 1994 roku w chatce pojawił się Karol. Przez blisko rok wiódł on tam pustelnicze życie z kotem Miziołem przyjmując kolejnych turystów i doprowadzając chatę do stanu używalności.  

Lata mijają a chatka jest odkrywana przez kolejnych entuzjastów dzikich noclegów i ucieczki od cywilizacji – choćby w weekendowym wydaniu. Przez ten czas miejsce to przeżywało swoje kolejne cykle obumierania i odradzania się. Za każdą z tych przemian stali ludzie: jedni schron niszczyli inni otaczali opieką i troską. Życzmy chatce na Czarcim Goncie by ten wpis trafił jedynie do tej drugiej kategorii górskich wagabundów.

Na wyposażeniu jest piła poprzeczna i gaśnica

Na skróty

  • Chatka jest otwarta na wszystkich którzy mają ochotę się w niej zatrzymać. Nie ma rezerwacji, klucza i pewności, że będziemy mieć to miejsce na wyłączność
  • Dobrym zwyczajem jest pozostawienie chatki w nie gorszym stanie niż się ją zastało. Nie wszyscy jednak wyznają tą zasadę. Są jednak i tacy, którzy sprzątają bałagan po innych i to z nich trzeba brać przykład

Pobierz mapę GPX
Share: