Łyse niemal opony starego mercedesa wzniosły w powietrze pył, który od dawna nie może doczekać się deszczu. Jest ranek, toteż blaszana konstrukcja busa nie nagrzała się jeszcze i można w miarę wygodnie jechać. Kierowca z papierosem w ustach, który zajął miejsce po zsuniętej na brodę maseczce, rozdaje nam beznamiętnie plastikowe torebki. On już wie, że na tej trasie może być rzygane.