
Dziś Karkonosze odwiedzają miliony, ale zanim masowa turystyka wdarła się na najwyższe szczyty Dolnego Śląska, musiała skądś posyłać ku nim pełne trwogi i ciekawości spojrzenia. Jeleniogórski Koniec Świata i Perła Zachodu to jedne z tych miejsc.
Zaczęło się pewnie jak zwykle nieśmiało. Ruiny zamku, wybudowanego przed wiekami przez polskiego księcia Bolesława III Krzywoustego, przyciągały mieszkańców Hirschbergu. Niemiecka nazwa wzniesienia – Hausberg, musiała im przypominać, że to właśnie tu wrastają w ziemie słowiańskie korzenie ich miasta.
Widok ze szczytu na dzikie Góry Olbrzymie (niemiecka nazwa Karkonoszy), jak i przełom płynącej w dole rzeki urzekał. Urokowi miejsca musiał ulec także i sam burmistrz miasta, który pod koniec XVII wieku, na fali modnego wówczas powracania do antyku, zapragnął stworzyć tu dla swoich mieszczan miejsce wypoczynku wzorowane na greckim Helikonie – wapiennym masywie górskim w którym zamieszkiwać miały mitologiczne muzy. Zadanie niełatwe, bo tam gdzie miał zaczynać się ogród, jednocześnie kończył się znany mieszkańcom świat. Jeszcze ponad pół wieku później droga prowadząca do pobliskiej papierni, po której dziś spacerujemy nazywana była przez mieszkańców Weldendeweg – Droga Końca Świata (dziś al. Bolesława III Krzywoustego).

Podobieństw z mityczną krainą, Borowy Jar miał wiele: wystające ze wzgórz strzeliste skały, ukształtowanie terenu i obecność dwóch źródeł. Jedno z nich mijamy na naszym szlaku. Cudowne Źródło –odpowiednik antycznego Aganippe ma ponoć cudowną moc wykrywania małżeńskich zdrad. Tu w średniowieczu wg podań odbywały się „Sądy Boże”, na których sądzono rycerzy oraz czarownice.
Zostawiamy na jakiś czas Helikon i udajemy się wraz z leniwym nurtem Bobru do uroczego miejsca każącego nazywać się Perłą Zachodu. Niektórzy chcieliby w tym miejscu widzieć górskie schronisko, jednak ze względu na łatwą jego dostępność i nastawienie na masowego turystę, z całą pewnością obiekt schroniskiem nie jest, mimo że znajduje się pod opieką PTTK.
Nie przeszkadza mu to jednak czerpać z przedwojennego klimatu i architektury gospody Turmsteinbaude, która wybudowana tu w 1927 roku, oferowała swoim gościom zarówno pyszną kuchnie jak i noclegi. Chętnych by doświadczyć tego miejsca, szczególnie w ciepły, letni weekend jest wielu. Dobrze sprawdzić wtedy czy przypadkiem nie ma wolnych miejsc na tyłach budynku. Tam też znajdziemy wejście na wieże widokową – nieodłączny atrybut Perły Zachodu.
Schodząc stromymi schodami do rzeki, w stronę kładki przerzuconej na drugi jej brzeg, dostrzeżemy ogrom pracy włożony w ulokowanie gospody w takim właśnie miejscu. Ulokowanie budynku na wysokim, stromym brzegu Bobru musiało być karkołomnym zadaniem.
Kiedy już nasycimy ciało i zmysły, możemy pomyśleć o powrocie do Jeleniej Góry. Dla urozmaicenia zdecydowanie warto wybrać alternatywny, zielony szlak. Poprowadzi on nas przez miejsca niegdyś oblegane przez mieszkańców Hirschbergu podczas rodzinnych pikników i zabaw na świeżym powietrzu, dziś zwróconych dzikiej przyrodzie, w których z trudem odnajdziemy ślady minionego.
Zaraz po tym, jak pokonamy nieznaczne podejście pod górę, po naszej lewej stronie powinniśmy wypatrywać wejścia na punkt widokowy Trafalgar. Miejsce niegdyś popularnego celu wędrówek, które doczekało się własnych pocztówek, znów wraca do łask oferując wszystkim chętnym panoramę na Borowy Jar i malowniczo położoną u jego wylotu Jelenią Górę.
Idąc dalej w stronę miasta, wchodzimy w obszar niegdysiejszego Helikonu, gdzie dziś zarośnięte polany i skały miały przydzielone swe boskie opiekunki. Zostały po nich nazwy, które można odnaleźć na współczesnych mapach, jak choćby skała Urania – gdzie bogini astronomii miała mieć swoje obserwatorium. Nie ma dziś śladu po alejkach oplatających Helikon. Tak samo jak nie ma śladu po Świątyni Apollina – boskiego przewodnika muz. Klasycystyczny budynek świątyni był w rzeczywistości pomnikiem na cześć króla Fryderyka II Wielkiego, pod którego rządami Prusy stały się jednym z najpotężniejszych państw europejskich.
W miarę rozwoju turystyki w Karkonoszach, ogród muz popadał w coraz większe zapomnienie. Także prace leśne i zmiany jego granic przyczyniły się do powolnego rozkładu tego tętniącego niegdyś życiem miejsca.
Wychodząc z ogrodu muz, nasze kroki kierujemy w stronę Wzgórza Krzywoustego mijając po drodze dąb cesarski pamiętający czasy kiedy ogromnej Australii nie było jeszcze na mapie. Wieża widokowa na szczycie wzgórza, czyli popularny wśród turystów „grzybek” oferuje widoki już od 1911 roku.
Ale nie tylko to miejsce było celem spacerów. Niegdyś wzgórze mieściło restauracje z panoramicznym tarasem i punkt widokowy na most kolejowy, po którym pędziły składy do Wrocławia czy Berlina.
Można sobie wyobrazić zachwyt tych, którzy przyzwyczajeni do błotnistych dróg i konnych zaprzęgów obserwują wielką lokomotywę wyrzucającą kłęby pary, na wąskiej metalowej ścieżce, ponad trzydzieści metrów nad dnem rzecznej doliny.
Tamtego mostu dziś już nie ma. Wysadzili go sami Niemcy, uciekając wiosną 1945 roku przed Armią Czerwoną. Most, w zmienionej formie wprawdzie odbudowano, jednak trakcja elektryczna która towarzyszyła linii kolejowej w tamtych czasach, została wywieziona do Związku Radzieckiego, cofając tym samym jeleniogórską kolej do epoki pary na długie lata.
- Perła Zachodu oferuje posiłki i noclegi. Więcej info na ich stronie: http://www.perlazachodu.eu/
- Do Perły Zachodu możemy dojechać także autem od strony Siedlęcina. Auto można zaparkować bezpłatnie obok gościńca lub, w przypadku dużego natłoku, wzdłuż asfaltowej drogi.
- Wieża widokowa na Wzgórzu Krzywoustego Otwarta jest w każdy dzień tygodnia w godzinach 8.00-20.00