
Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie, w którym deszczowa słota jest czymś wyczekiwanym. Wgania ona do praskich piwiarni, dając wymówkę wszelkim innym aktywnościom. Dlatego wiosenne i jesienne weekendy wydają się być idealnym pomysłem na odwiedziny naszych sąsiadów, którzy zbierają siły przed kolejnym wakacyjnym, najazdem turystów.
Turystyczne pułapki – czyli jak mieć więcej pieniędzy na piwo
Wymiana pieniędzy? Na pozór nic prostszego. Praga mogła by być nazywana miastem kantorów i bankomatów. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. To świetny sposób by żerować na naiwnych turystach, wiedzących może jak wygląda dolar amerykański lub ile warte jest euro, natomiast absolutnie nie mających żadnego pojęcia o czeskiej koronie.
Wymiana na ulicy
Najgłupsza rzecz jaką możesz zrobić to wymienić pieniądze u oszustów na ulicy. Trafiają się tacy, którzy wciskają naiwnym turystom stare białoruskie ruble udające czeską walutę. 1000 takich rubli warte jest około 20 groszy, podczas gdy za 1000 koron zapłacimy około 170 złotych.
Kantory
Naturalnie bezpieczniej wymienić pieniądze w kantorze. Otóż nie. W czeskich kantorach panuje absolutna samowola i różnica pomiędzy ceną kupna a ceną sprzedaży może być dowolna. Równie dobrze, możemy spotkać dwa różne cenniki: ten widoczny z daleka i drugi przyklejony do szyby kantoru z drobnym drukiem na kartce formatu A4. Na szczęście czeskie prawo dopuszcza anulowanie transakcji wymiany walut do 3 godzin od zaistnienia takiego zdarzenia. Należy zachować jedynie paragon…pod warunkiem że go dostaniemy.
Przeanalizujmy przykład:
chcemy wymienić 500 złotych na korony.
Kantor 1.
Chwali się że oferuje kurs sprzedaży złotówek 1 PLN = 5,90 CZK; sęk w tym że my nie chcemy kupić polskich złotych, tylko korony. Wtedy przelicznik może wyglądać 1PLN = 3,90 CZK. W tym przypadku różnica pomiędzy kursem kupna a kursem sprzedaży jest ogromna. Oczywiście po oczach bardziej uderza nas cena kupna złotówek niż ich sprzedaży. Za nasze 500 złotych dostaniemy niecałe 2000 koron. A kantor zgarnie dla siebie 30% naszych pieniędzy, mimo że ogromny napis na witrynie głosił szumnie 0% commision! (0% prowizji).
Kantor 2.
50 metrów dalej możesz trafić na inny kantor. Widzisz tablice na której wyraźnie wyświetlają się kursy kupna i sprzedaży. Zarówno kurs kupna korony jak i jej sprzedaży nie różnią sie zbytnio: oba oscylują w okolicach rzeczonego 1 PLN = 5,90 CZK. Przeczytaj jednak na dole tablicy tekst drobnym drukiem. Pomimo niskiego spreadu (różnica w kursie kupna i sprzedaży waluty) kantor pobierze od Ciebie 20 % prowizje od zakupu. Od tak. Bo może. Wymieniasz 500 zł i dostajesz w zamian niecałe 2400 koron.
Kantor 3.
W końcu znajdujesz miejsce gdzie kurs kupna korony wynosi około 1 PLN = 5,90 CZK.
Za swoje 500 złotych dostajesz niemal 3000 koron. Różnica pomiędzy poszczególnymi kantorami może więc wynosić w Pradze nawet 1000 koron przy wymianie 500 złotych. Czy to dużo? Jakieś 170 złotych albo 20 piw w praskiej piwiarni. Wiedziałeś o tym?
Bankomaty
Jeśli tak to punkt dla Ciebie. Nie wszyscy jednak są świadomi wartości czeskiej waluty.
Mając dość przekrętów w kantorach, nie jeden kieruje swe kroki do najbliższego bankomatu. Tych jest w stolicy Czech co nie miara, a najczęściej spotykanymi są te z logo sieci Euronet.
Pewnie nie raz korzystałeś z nich w Polsce i wszystko było cacy, jednak ten sam bankomat gdy poczuje kartę inną niż ta wydana w walucie kraju w którym go postawiono, zaczyna sugerować niedorzeczne kwoty jakie można z niego wypłacić. I tak w Czechach bankomaty Euronetu zasugerują nam najniższą możliwą kwotę do wypłacenia na poziomie 10 000 koron, czyli około 1 700 złotych.
Ale to nie koniec golenia z kasy. Jeśli już zdecydujemy sie na wypłatę 10 000 koron, Euronet zaproponuje nam kurs wymiany złotówek z naszego konta, gorszy od aktualnego kursu o około 15 %.
Jeśli nie odrzucimy proponowanego kursu wymiany (przycisk Decline conversion, wyświetlany na ekranie bankomatu) i tym samym nie wybierzemy kursu wymiany naszego banku, za wskazane 10 000 koron zapłacimy ponad 2000 złotych plus oczywiście drobna opłata transakcyjna… a jakże dla Euronetu.
Żeby się w tym specjalnie nie doktoryzować, lepiej wymienić trochę koron w Polsce w sprawdzonym kantorze, a w Czechach płacić kartą. Pamiętaj jednak, że kiedy terminal płatniczy zapyta Cię o to czy chcesz płacić we własnej walucie czy w walucie lokalnej, zawsze wybieraj walutę lokalną. Tak jest po prostu taniej.
Miasto stu wież
Praga jak każde duże, turystyczne miasto, zachęca do odwiedzin swoich zabytków, muzeów i galerii sztuki. Jednak to nie te miejsca stanowią o charakterze czeskiej stolicy. W jej genetyczny kod wpisane są hektolitry przelewanego tu co dzień piwa i strzeliste szpice wież. Chcąc doświadczyć tego niezwykłego miejsca, właśnie na tych dwóch elementach oparł się plan naszego citybreak.
Długo by wymieniać miejsca, z których miasto nad Wełtawą odsłania pełnie swych wdzięków. Przyjeżdżając do Pragi na weekend, warto wcześniej się nad tym zastanowić, by wybrać te najciekawsze. Zawsze dobrym pomysłem, jest wieża Petrin, z której ogarniemy wzrokiem cała starą część Pragi. Wzorowana na paryskiej Wieży Eiffla, jest miejscem do którego ciągną tłumy turystów. Pełne parków i ogrodów, wzgórze Petrinu, pozwala rozproszyć te tłumy i dać wytchnienie od tętniącego międzynarodowym gwarem centrum. Szczególnie zacisznym miejscem, nie będącym po drodze żadnego zbłąkanego turysty jest punkt widokowy przy figurze Panny Marii z Exilu. Jest duża szansa, że odpoczniecie tam na ławce z widokiem na miasto, bez akompaniamentu rozkrzyczanych Azjatów.
Równie piękny widok, poza najbardziej zadeptanym centrum miasta odnajdziemy na wzgórzu po drugiej stronie praskiego zamku. Park Letná był miejscem gdzie z największego na świecie pomnika, Józef Stalin oglądał sunące po praskich mostach, czerwone tramwaje. Dziś, po tym który dzielił nie ma śladu. Zostały na szczęście łączące brzegi przeprawy, które pięknie pozują tu zarówno malarzom jak i fotografom.

Zanim na dobre całodzienne wędrówki po mieście zawiodą nas do piwiarni, nie przeoczmy jednego z najbardziej powielonych kadrów na magnesach i pocztówkach. Niewiarygodne, że do wieży widokowej Mostu Karola, nie ustawiają się kolejki chętnych. Idealnie wybrać się na tamtejszy taras tuż przed zachodem słońca, by zobaczyć jego ostatnie promienie, ustępujące miejsca wspaniałym iluminacjom Hradczan i Małej Strony.

Co oprócz punktów widokowych?
Stara Praga pustoszeje od góry. Im późniejsza pora tym mniej turystów na Hradczanach i Malej Stranie. Wieczór to idealna pora by zapuścić się pomiędzy zamkowe zakamarki. Co prawda nie załapiemy się na zmianę warty przed zamkiem w samo południe, a katedra będzie już zamknięta, jednak puste uliczki z pewnością nam to zrekompensują. Szczególnie ta Złota, na którą po 16.00 (od maja do końca października po 17:00) wejdziemy za darmo.
Piwo!
Zmęczeni całodziennym wędrowaniem przez czeską stolice lądujemy w piwiarni. Tej najbardziej popularne zwykle są wypełnione po brzegi. Schodząc z Hradczan na Malą Strane dajemy odpocząć nogom w piwiarni u Kocura. Miejsce nie jest tak oblegane jak pobliska piwiarnia u Hrocha, która na pewno może się podobać, może nawet i bardziej niż ta u Kocura, jednak kocur ma dobre układy z Polakami:
(…) po oficjalnej części na Hradczanach i po pokazaniu gościowi z Polski jednego z najpiękniejszych widoków świata – Pragi z okiem królewskiego zamku – Wałęsa i Havel zeszli na Malą Stranę i udali się do jednej z piwiarni. Piwiarnia była gwarna, pełna gości, a tu nagle weszli do niej dwaj prezydenci – Czechosłowacji i Polski. Nie było nawet miejsc, więc stanęli przy kontuarze i wypili po kuflu. Havel nigdy nie celebrował swojej wielkości.
Ze wspomnień ks. Tomáša Halíka
U Kocura wypiliśmy ciemnego Kozela i zjedliśmy kartoflane knedle nadziewane wędzonym mięsem z duszoną kapustą i smażoną cebulka. Jedzenie całkiem dobre, ceny przyjemne, i dla ułatwienia karta po polsku. Miło spędziliśmy tam czas i tak sobie myślę, że pub crawling śladami Václava Havla, to jest świetny pomysł.
Innym miejscem naznaczonym jego obecnością jest piwiarnia U Zlatého Tygra. W 1994 gościł tu wraz z amerykańskim prezydentem Billem Clintonem. Widzę co jakiś czas prezydentów zagranicznych mocarstw zapraszanych do pubu w Dublinie albo przynajmniej na herbatę z rosyjskiego samowaru, pod którym ogień rozniecany jest oficerskim butem. W tym zestawieniu przy całym szacunku do naszej historii, blado wypada promowanie Polski głównie przez pokazywanie miejsc męczeństwa narodu. A może się wstydzimy zabrać Trumpa na porządną wódkę?
Piwiarnia U Zlatého Tygra jest tym miejscem, w którym trzeba być. Ciężko tu o miejsce, a kolejka przed piwiarnią zbiera się już przed jej otwarciem o 15:00. Warto się w niej ustawić, bo rezerwacje przez telefon zrobią tylko Ci którzy znają czeski, czyli miejscowi. To rozwiązanie, szczęśliwie dla piwiarni, pozwala zachować jej autentyczny klimat. Jeśli masz szczęście i uda Ci się gdzieś siąść, nic więcej nie musisz robić. Piwo pojawi się przed Twoim nosem bez pytania – w końcu po to tu przyszedłeś. Obok niego kwitek do stawiania kresek, przy każdym następnym piwie. Przyprowadzasz ze sobą dziewczynę? Nie wyciągaj łap po piwo pierwszy, barman i tak najpierw da je kobiecie. Ty grzecznie tylko podstawisz mu wafel pod kufel. Etykieta w tym miejscu to rzecz święta. Także czapki z głów przed złotym tygrysem!
A że nie samym piwem człowiek żyje…
To trzeba też coś zjeść. I tu znów wracamy do tematu naciągania biednych turystów. To że zamiast eleganckiej restauracji wybierzemy jedzenie z papierowej tacki, wcale nie oznacza że zapłacimy mniej. Sztandarowym przykładem jest tu szynka staropraska sprzedawana z gastro budy na praskim rynku staromiejskim. Chcesz skosztować czeskiej kuchni? Polecamy U Labutí, czyli U Łabędzi, tuż obok wejścia do praskiego zamku. Aż dziwne, że tak dobre jedzenie można dostać w takim miejscu po uczciwej cenie. Jeśli dysponujesz ograniczonym budżetem świetnym pomysłem jest wizyta w Havelskiej Korunie. Na wstępie dostaniemy kwit, na którym obsługa wypisze kody wybranych dań. Jedzenie wydawane jest zaraz po jego wskazaniu palcem, wiec nie musimy długo czekać tu na posiłek. Jedno z nielicznych miejsc w centrum Pragi, gdzie zjemy szybko, tanio i smacznie.

Warto wiedzieć
Trdelník – tradycyjne słodkie ciasto pochodzące ze Słowacji, z miasta Skalica. Jest wykonane z walcowanego ciasta, owijanego wokół kija, a następnie grillowanego i posypanego cukrem wymieszanym z orzechami oraz z cynamonem. Sprzedaje się go jako czeski specjał, jednak z Czechami ma on nie wiele wspólnego. Często można go także spotkać w kuble na śmieci.
Utopenec – popularna czeska zakąska, kiełbasy w marynacie. Często można je skosztować w piwiarni
Nakládaný hermelín – marynowany ser hermelín (czeski odpowiednik sera typu camembert); potrawa kuchni czeskiej, popularna przekąska do piwa, szczególnie typu czeski pilzner.
Hradczany – powstała w XIV w. “królewska” dzielnica na zachodnim, wysokim brzegu Wełtawy w Pradze. W jej skład wchodzi kompleks zamku królewskiego (założonego w IX wieku), bazylika św. Jerzego, słynna Złota Uliczka, ogrody królewskie z Belwederem oraz, budowana przez 6 stuleci, katedra św. Wita.
Malá Strana – dzielnica Pragi, do 1784 samodzielne miasto położone u stóp praskiego zamku, na lewym brzegu Wełtawy.
The point of view of your article has taught me a lot, and I already know how to improve the paper on gate.oi, thank you. https://www.gate.io/zh/signup/XwNAU
I may need your help. I’ve been doing research on gate io recently, and I’ve tried a lot of different things. Later, I read your article, and I think your way of writing has given me some innovative ideas, thank you very much.