
Tylko bez bab! Mówi mi szwagier, gdy planujemy sylwestrowy górski wypad. Z babami czy bez średnio chciało mi się gdziekolwiek ruszać. Zimę wolę spędzać w ciepłym barłogu niż marznąć na szlaku. Koniec końców wychyliłem nos za próg domu. Czy było warto? Oceńcie sami.
Na szlaku nie było niemal nikogo. Parę osób jak zawsze kręciło się przy skalnym obrywie w Bardzie. Za górską kaplicą była już tylko zimowa melancholia i cisza. O tym kawałku Gór Bardzkich już kiedyś pisaliśmy.
Z Barda wyruszają Ci co nie chcą wracać z wieży tą samą trasą i Ci, którzy mają dość siły by przejść ponad 20 kilometrów. Dla tych, którzy jednak nie chcą się zanadto zmęczyć jest wariant rozpoczynający się na Przełęczy Łaszczowa, jednak tu oprócz opisywanego wariantu pieszego, dotrzeć możemy jeszcze tylko autem.
I faktycznie stało tam kilka pojazdów, ze dwie wiaty i to wszystko. Ktoś w międzyczasie przyjechał inny zwolnił miejsce na parkingu, w czasie gdy my zdążyliśmy zjeść kanapki.
Ruch na ścieżce jednak dalej był żaden. Niebieski szlak z Barda piął się coraz bardziej by sięgnąć w końcu wierzchołka Ostrej Góry, która to w czasach przedwojennych była głównym celem turystów odwiedzających Góry Bardzkie. Było tu i schronisko, które jednak po wojnie nie otworzyło już nigdy swoich drzwi turystom, jak również i wieża widokowa, która ostatecznie zakończyłą swój żywot w latach 50. XX wieku. To poniej właśnie ostały się jedyne ślady przeszłości na szczycie góry w postaci betonowych fundamentów. Mijamy to miejsce bez większych emocji.
Nie mija chwila gdy zza nagich drzew wyłania się szkielet wieży na Kłodzkej Górze.
Wieży nigdy tu nie było, a jak już powstała, stała się najwyższą na Ziemi Kłodzkiej, a nawet w całych Sudetach. W wietrzną pogoda, taką jak ta ostatniego popołudnia 2021 roku, wieża chwieje się i przeraźliwie piszczy. To wiatr w klatce schodowej wygrywa na jej szczeblach znane sobie melodie.
Drzewa nigdy nie sięgną jej najwyższego, czwartego piętra. Z resztą, dla wielu będzie to bariera nie do pokonania, albo przynajmniej wielkie wyzwanie; by się tak wspiąć ponad cały ten las i sięgać wzrokiem gdzieś po Wrocław czy Opole. Widok jest piękny, ale płacę za niego strachem. Ostatecznie nie wchodzę na ostatni poziom. Może nawet nie przez to się boję. Raczej po to by mieć za czym jeszcze wracać.
W ten ostatni dzień roku, gdy rozpalamy ognisko na szczycie Kłodzkiej Góry, myślę o tych dziesiątkach ognisk, które zapłoną tego dnia na Ślęży.
– tam to ponoć butelki latają w Sylwestra
-cóż, Ślęża jest zbyt łatwo dostępna. Łatwo tam wejść i jest blisko Wrocławia. Nie filtruje tych, którzy tam wchodzą.
Takie to uwagi wymieniam z Anią, która zapędziła się tu aż z Namysłowa.
Jedyne ognisko jakie płonęło tego wieczoru na Kłodzkiej Górze, to to rozpalone przez Tomka.
W tym miejscu mały lifehack: najlepiej do rozpalania nadają się brzozowe gałęzie 😊
Schodząc w ciemności w stronę Kłodzka nieświadomie mijamy miejsce, gdzie niegdyś wędrowców podejmowało schronisko Schneiderbaude. W przededniu wojny schronisko przeniesiono je nieco niżej, gdzie obiekt istnieje do dziś pod nazwą Dom Krawca.
Widok na nocne Kłodzko jest stamtąd imponujący, a kształty gór podkreślane są przez światła narciarskich stoków w Zieleńcu czy Czarnej Górze.
Dalej już tylko ostatnia prosta na Szyndzielnie, z niewielką, nieczynną wieżą widokową.
W Kłodzku meldujemy się na ostatnią chwilę, wyznaczoną rozkładem jazdy pociągów. Jeden z nich ma nas zawieść z powrotem do Barda. Przejazd trwa zaledwie kilka minut. Wystarczająco długo by zdążyła dopaść mnie myśl, że jednak warto było jednak ruszyć cztery litery dla tej górskiej ciszy.
Na skróty:
- Na Kłodzkiej Górze znajduje się jedna z najwyższych wież widokowych w Sudetach. Wstęp za darmo
- Można tam dotrzeć z Barda lub Kłodzka. Do każdej z tych miejscowości trafimy licznymi pociągami m.in. z Wrocławia
- Decydując się na trekking z Barda do Kłodzka (lub w przeciwnym kierunku, możemy wrócić do punktu wyjścia licznymi pociągami kursującymi pomiędzy tymi dwoma miastami.
- Dla zmotoryzowanych jest też krótszy, wariant z pozostawieniem samochodu na Przełęczy Łaszczowa, ale wówczas wracamy tą samą trasą.
- Przy szlaku brak jakichkolwiek schronisk. Jedyne wiaty znajdują się na Przełęczy Łaszczowa.
Fani czekają na kolejny wpis ! 🙂
Świetne zdjęcia. Teksty z nutą humorystyczną. Dziw bierze, że czytelnicy nie zostawiają komentarzy. Dobrego podróżniczego 2023!
不知道说啥,开心快乐每一天吧!
Hi! Just wondering- what template did you use for your website? I want to use it on my blog at https://garminexpress.global
I really like your writing style..Its so easily understandable. You can visit my blog at https://garminexpress.global and then maybe you can share your thought about mine.