
Początek lat 70-tych musiał być dla Śnieżnika ciężkim doświadczeniem. Najpierw obrócone w gruz schronisko księcia Lichtensteina, a potem wysadzona w powietrze wieża widokowa, stały się milczącymi mogiłami przedwojennej arystokracji, rozwijającej ruch turystyczny u stóp góry. Budynki przepadły, ale Masyw Śnieżnika na dobre został już otwarty dla miłośników górskich wyryp.
Patrząc na tłumy ciągnące na szczyt Śnieżnika w jeden z letnich weekendów, można odnieść wrażenie, że po wielkiej demolce czasów komunizmu, która nie ominęła nawet tej góry, wszystko wróciło do normy: turystów nie brakuje, szlaki oznaczone, a w schronisku leje się piwo.
Siedzę na jednej z tych drewnianych ławek przy schronisku pod Śnieżnikiem przekładając bułkę paprykarzem i pomidorem. Jakiś dzieciak okłada kijem Bogu ducha winny stół. Stół się nie rozpada, ale dzieciak dalej próbuje. Patrzę w dół, na strome podejście – końcówka czerwonego szlaku, tyleż męczy co cieszy kiedy zobaczy się zza drzew ściany schroniska.
Przed I Wojną Światową, piechur najpierw schronisko słyszał: beczenie owiec mieszało się z dźwiękami dzwonków przewiązanych na szyjach krów. Gospoda ukazywała się nieco dalej. Po wyjściu z tyrolskiego Międzygórza, wędrowiec trafiał na mały kawałek Szwajcarii pod Śnieżnikiem: Gospodarstwo hodujące bydło szwajcarskim sposobem na górskich ziołach i prowadzone przez rodowitego Szwajcara reklamowane było jako najwyżej położone na północ od Alp.
Dużym uznaniem cieszyły się wyrabiane tu sery i owcza wełna. Księżna Orańska zauroczona tym miejscem kazała wybudować tu w 1871 roku schronisko, które swym wyglądam przyjęło szwajcarski styl i było przed długie lata nazywane szwajcarką. Tylko dla odróżnienia go od innego sudeckiego schroniska, zmieniło ono nazwę, i do dziś przyjmuję licznych turystów.
Dalej szło się na wieże widokową. Jej wybudowanie nie było łatwe, wprawdzie materiału do budowy było pod dostatkiem: kamień z gołoborzy, nieco piasku ze szczytu Śnieżnika i woda ze źródeł Morawy wystarczyły; jednak warunki atmosferyczne mocno komplikowały całą budowę.
Kiedy wieża już została otwarta w 1899 roku, stała się wizytówką Kotliny Kłodzkiej. Wieża widokowa była hołdem dla zmarłego króla Prus, Wilhelma I Hohenzollerna. Wchodzący do wieży widzieli najpierw wielką sale z wysokim na 123 centymetry popiersiem władcy. Dopiero po przejściu prze hale pamięci, można było trafić na tarasy widokowe. Nie zapomniano o miejscach dla zbłąkanych turystów – poddasze nad sklepikiem z pamiątkami było przygotowane na miejsca noclegowe.
Dalej był już Austriacki Śląsk – część wielkiego imperium ciągnącego się aż po Adriatyk i szczyty Alp. Kilkaset metrów niżej, za granicznym słupkiem przy dźwiękach orkiestry, austriackich winach i wiedeńskich sznyclach, blisko 1000 osób świętowało w 1912 roku otwarcie schroniska księcia Jana Liechtensteina , którego budowa nie odbyła by się bez jego ogromnego wsparcia.

Niezwykłe, jak małe, monarchistyczne państewko, wciśnięte między Austrie i Szwajcarie, potrafiło zostawić po sobie trwały ślad, tak daleko od swych granic – gdzieś na zboczach Śnieżnika.

Książe nie tylko ofiarował grunt i drewno pod budowę schroniska, ale także wyposażył część pokoi. W dwudziestoleciu międzywojennym obiekt uchodził, za jeden z najbardziej nowoczesnych w tej części Sudetów: była elektryczność i łączność telefoniczna. Bieżącą wodę zapewniało pobliskie źródło Morawy. Dla porównania Schronisko pod Śnieżnikiem, na prąd musiało czekać aż do końca XX wieku.
Polska już wieża widokowa i czechosłowackie schronisko nie były miejscami, których byłoby szkoda ówczesnym władzom. Co najwyżej dostarczały dodatkowej roboty pogranicznikom. Po wojnie wieża na Śnieżniku miała być niebezpieczna. Niezabezpieczona i niekonserwowana popadała w coraz gorszy stan. Nie miała szczęścia do patrona, którego wrogość do Polaków nie licowała z kształtowanym wizerunkiem polskości Ziem Odzyskanych. Jak się miało okazać jej stan nie był tragiczny. Potrzebny był podwójny ładunek wybuchowy, by w 1973 roku, saperzy mogli oddać kamienie zabrane niegdyś górze. Dwa lata wcześniej głowę położyło schronisko księcia Liechtensteina.
Czy te miejsca mogą się jeszcze odrodzić? Cóż… google maps informuje, że ruiny schroniska po czeskiej stronie są ”tymczasowo zamknięte”. Krajowe media donoszą o budowie nowej wieży na Śnieżniku. Z wielką ciekawością przyglądamy się nadchodzącym zmianom, zaglądając co roku w te malownicze strony.
Pobierz mapę GPX